poniedziałek, 29 marca 2010

la lingua italiana - parte 1


Moja miłość do języka włoskiego wybuchła między innymi za sprawą (jakżeby inaczej) Erosa.
I nie mam tu na myśli uczuć do czarnookiego i czarnowłosego Italiano, którego mogłabym spotkać w Intercity na trasie Poznań-Warszawa (biorąc pod uwagę cenę biletu pociągu i moje zarobki, to prawdopodobieństwo spotkania jednak było, jest i, nie daj Boże, będzie zerowe), i który to postanowiłby zabrać la bionda do ojczystego kraju, by poznać ją z mamma i w przepięknej, np. toskańskiej scenerii poprosić o rękę. Nie... tak nie było purtroppo.
Eros, co prawda, jest Italiano, ale nie ma czarnych włosów i na pewno nie jeździ polskimi pociągami (nawet Intercity).
Eros nazywa się Ramazzotti i z racji wieku mógłby już być dziadkiem.
W każdym razie dzięki spaghetti trzyma się nieźle i wciąż tworzy.
A ja niezmiennie kocham jego piosenkę, którą usłyszałam wieki temu i postanowiłam zrozumieć...
...amore contro chi lo tradirà
amore contro la stupidità
rispondere così credendoci fino in fondo
amore contro
il peggio del mondo
se può funzionare non lo so
questo non lo giurerei
...
("Amore Contro" z płyty "In Ogni Senso" 1990r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz