wtorek, 30 listopada 2010

Nada - Ma che freddo fa (Acoustic)


Jest zimno, cholernie zimno. To na pewno nie są Włochy!

poniedziałek, 22 listopada 2010

condizionale semplice


Niewłoski Paolo ma włoskie auto.
Nie, nie Ferrari ani Bugatti, bo gdyby takowe miał, to stać by go było na kupienie mi domu z kamienia na wzgórzu, niedaleko San Gimignano i białej Vespy z emblematem włoskiej flagi!
Wtedy sadziłabym pomidory i bazylię w ogródku, jeździłabym motorino na targ, żeby poplotkować z Irene i Maurizio, leżałabym w hamaku, czytała albo nie, rozmyślała albo nie... - w każdym razie mogłabym nic nie robić - tylko pachnieć i ładnie wyglądać.
Niewłoski Paolo wpadałby do casa w porze sjesty z rękami do łokci uwalonymi smarem (miałby swój warsztat, w którym naprawiałby skutery i motory) i od progu by krzyczał: Dove pomodori, dove basilico? Facciamo pizza!
I tak by nam dni mijały - ja bym tyła od pizzy i dolce far niente, on od pizzy i włoskiej birra.
Gdyby tak tryb przypuszczający zamienić na orzekający...

niedziela, 21 listopada 2010

"Il Mostro"




Kiedy Magda powiedziała, że Il Mostro jej nie zachwycił, stwierdziliśmy z niewłoskim Paolo, że film w takim razie zobaczyć musimy. Jeśli Magdalena mówi: nie warto, to znak, że trzeba obejrzeć, bo na pewno warto.
Film więc od niej pożyczyliśmy, pozycję rzymską na kanapie przyjęliśmy i... do końca seansu śmiać się nie przestaliśmy!

Il Mostro to historia o życiowym nieudaczniku, który zostaje wzięty za seryjnego gwałciciela i mordercę.
40-letni Loris swoim ekscentrycznym zachowaniem doprowadza do furii zarządcę domu, do histerii żonę psychiatry, sąsiadów przyprawia o białą gorączkę, a nas... o ból brzucha ze śmiechu.
A wszystko to robi z wdziękiem przyjaciół z czeskiej bajki Sąsiedzi. I o ile rubaszne żarty, gagi w stylu "poślizgnął się na skórce od banana" w wykonaniu Benny`ego Hilla czy Louisa de Funesa mnie mierżą, o tyle te, serwowane przez Roberto, rozśmieszają do łez.
Na pewno warto! Zwłaszcza teraz, gdy za oknem zimno i szaro!


"Il Mostro" 1994r.
Reż. Roberto Benigni
Grają: Roberto Benigni, Nicoletta Braschi, Michel Blanc, Massimo Girotti







wtorek, 9 listopada 2010

"Non mi piace...".


Giuseppe, gdy był mały, bał się przyjeżdżać do swojej nonna z Polski. Babcia wcale straszna nie była - nie przypominała Baby Jagi z bajki o Jasiu i Małgosi (ta historia znana jest też włoskim bambini), nie stosowała kar cielesnych, nie głodziła swojego wnuka ani nie kazała mu wcinać kaszanki i flaków (tak jak mi moja babcia). Ona go tylko wyganiała na dwór.
Józinek idź pobiegaj, jabłek nazrywaj, z dzieciakami się pobaw!
I cóż biedny Giuseppe miał zrobić? Mamma uczyła, że słowa nonna to rzecz święta, więc opuszczał bezpieczną przystań, oazę spokoju, asilo i szedł pobiegać. Wiedział, że tylko ta część babcinego nakazu zostanie spełniona. Pobiega... a raczej poucieka.
Czarne oczy, śniada cera i dziwny sposób mówienia sprawiały, że Giuseppe "zjednywał sobie kolegów" szybko. I równie szybko musiał przed nimi uciekać.
W małej wsi pod Lublinem Italiano stał się synonimem diabła.

Siedzieliśmy sobie z Giuseppe przed namiotem w Letojanni. Rozmawialiśmy o tym, co nam się podoba w naszych krajach, a co nas uwiera.
Pomyślałam sobie, że miałam przeogromne szczęście, spotykając na swojej włoskiej drodze tylko tych i to, co mi piace. Mam nadzieję, że nigdy nie doświadczę tego, co non mi piace!

niedziela, 7 listopada 2010

Vigili


Mało kto lubi policję. O braku sympatii względem niej świadczą wymowne skrótowce, zaczynające się od dwuznaku CH, wypisywane na murach, parkanach, fasadach domów i szkół.

Ja policję lubię, a nawet ubóstwiam,... ale tylko włoską rzecz jasna!

Gdy Magda po raz pierwszy ujrzała włoskich policjantów stojących na skrzyżowaniu przy Piazza Indipendenza, miała grzeszne myśli. Panowie wypinali do przodu swoje dobrze zbudowane klatki, prężyli muskuły pod mundurami i łypali spod czapek czarnymi jak węgiel oczami. Wyglądali jak modele żywcem wyjęci z kampanii reklamowej Versace.

Vigili, bo o nich mowa, mają za zadanie czuwać nad bezpieczeństwem uczestników ruchu drogowego. Nie wiem, czy bezpieczne jest w takim razie, zatrudnianie takich okazów, bo my przechodząc przez pasy na skrzyżowaniu, na pewno na samochody i światła nie patrzyłyśmy.
Zastanawiam się, ile kobiet świadomie łamie przepisy, by znaleźć się w bezpiecznym sąsiedztwie vigili. Nawet za cenę mandatu...



Foto zrobione przez Magdę.

środa, 3 listopada 2010

mia nostalgia

Tęsknię za smakiem lodów orzechowych, które sprzedają niedaleko Via dei Lucchesi, zapachem prawdziwego pomidorowego sosu przygotowywanego przez Nicola, małymi Koloseami z dziwnej masy kupowanymi przez wiecznie śmiejących się i potakujących Japończyków przy Forum Romanum. Brak mi sprzedawców panini i ich obwoźnych wózków, filmów wyświetlanych na Via Marghera, odgłosów Stazione Termini, fontann na placach, ławek, schodów, domów, ulic.
Najbardziej jednak brakuje mi włoskiej kawy, włoskiego gadania, włoskiego słońca i uczucia, które jest tylko tam - że jestem u siebie, że jestem w miejscu, w którym być powinnam. Tęsknię za tym, co poczułam, gdy pierwszy raz usłyszałam tę piosenkę...