środa, 22 maja 2019

Le mie vacanze

Jakiś czas temu zadzwoniła mamma z pytaniem, co ja na to, aby tak po włosku, rodzinnie całą familią wybrać się do Włoch. Cała najbliższa rodzina dość liczna (siostra podbiła statystyki, wydając na świat trzy dorodne figlie). Mamma też w powiększeniu rodziny miała swój udział, gdyż mając za sobą 68 wiosen, powiedziała sakramentalne tak Stefanowi (czyt. Stefano) i zwiększyła dzięki temu liczbę dziadków swoim ukochanym czterem wnuczkom do... czterech (licząc pradziadka Czesia jako dziadka).
Kiedyś już włoskie wakacje były - z rodziną od strony Niewłoskiego. Byłam ja, mała Niewłoska, Niewłoski oczywiście, jego brat z żoną i synem, teściowa Niewłoska i teść Niewłoski (któremu się zmarło i znów liczba dziadków wynosi 3 - wliczając pradziadka Czesia rzecz jasna).
Było wesoło, było gorąco... Do dzisiaj wspomina się teścia, który nigdzie nie jeździł z nami, niczego nie zwiedzał, wiecznie marudził i całe wakacje przesiedział w wynajętym domu, ale po powrocie wszystkim sąsiadom i znajomym opowiadał, co on nie widział, czego nie przeżył, jakie to piękne, NAJLEPSZE wakacje były. Prawie prawdziwy Włoch z niego wylazł!
http://biondaitalia.blogspot.com/2013/05/vacanze.html
Ale może inne perspektywy mieliśmy... Może faktycznie dla niego było cudnie. Bo święty spokój miał, gazety czytał, a cykady mu grały do ucha.
Wtedy myślałam: "Nigdy więcej z rodziną na wakacje, zwłaszcza do Włoch!".
A teraz się cieszę, że jest plan, że za rok...
Stefano i mamma, Ja, Niewłoski i Niewłoska, siostra - matka nie Polka, lecz Europejka, trzy blond T. i dottore J (ci ostatni jeszcze, że jadą, nie wiedzą).
Będzie się działo.
Jestem na TAK.

środa, 15 maja 2019

Vivi come se dovessi morire oggi.

Prawie dwa lata minęły od ostatniego posta.

Wiele się zmieniło, wiele wydarzyło. Dziecię ma już 8 lat, Niewłoski ma już sporo siwych włosów (twierdzi, że to przez nas, czyli mnie i małą Niewłoską, która już nie taka mała, bo do pierwszej klasy chodzi i pyskować zaczyna, bo włoski temperament odziedziczyła, nie wiadomo po kim!), a ja neurologopedą zostałam.
I trochę mniej było Włoch. Gdzieś rok temu wydarzyło się Bergamo, na półce pojawiło się kilka książek o Włoszech, skończyła się prenumerata "Italia. Mi piace!".
Ale miłość do Italii się nie skończyła, co to, to nie!

11 maja zrealizowałam jedno ze swoich marzeń - byłam na koncercie Andrea Bocielli.
Jak widać marzenia się spełniają. Wszystko się może zdarzyć!
Marzę jeszcze o koncercie Il Volo w Taorminie, marzę jeszcze o...

Ostatnio wiele złych rzeczy się wydarzyło.
I znów, jak to przy takich "okazjach" bywa, pojawiła się refleksja nad życiem.
Powtórzę, więc za Włochami la vita e bella.
Piękne, lecz kruche...
Vivi come se dovessi morire oggi.
Co będzie jutro? Nie wiem!

Ważne tu i teraz. https://www.youtube.com/watch?v=ciawICBvQoE