czwartek, 15 kwietnia 2010

la vita e bella


Często zapominam o tym, że mam powody, by się cieszyć.
Mogę sama sobie zawiązać buty, widzę litery, które zapełniają włoski kryminał dla średnio zaawansowanych, mam małą, ale "własną" mansardę przy Starym Rynku, pracę (znów na zastępstwo, ale... ważniejsze, że zarabiam i na waciki oraz podróż na Sycylię starczy), poza tym są ludzie...
Zapominam...
Rzadko pamiętam, żeby cieszyć się życiem.

Italiano wręcz przeciwnie... pamięta!
Że czas przecieka przez palce, że nie warto się zamartwiać, myśleć o jutrze i ewentualnym braku pracy, że ważne jest teraz i niente piu.

Avvenga quel che vuole, czyli "niech się dzieje, co chce" mówi Włoch i zagłębia się w ratanowym fotelu z gazetą w jednej ręce i lampką wina w drugiej (w tym momencie narzeczona, właściwie już była narzeczona, pakuje do walizki jego rzeczy).

Italiano umie docenić swoje życie, nawet jeśli nie jest ono zachwycające.
Zawsze znajduje pozytywy.
Co prawda wciąż mieszkają z nim jego 36-, 35- i 32-letni synowie, którzy permanentnie studiują (słowo "praca" jest im obce), żona przytyła 80 kg, a sąsiad kupił sobie nowego Fiata Bravo z reklamy z Gianną Nannini, gdy on sam ma tylko Fiata Punto, ale czy to powód, by zgrzytać zębami i rwać włosy z głowy? Ależ nie!
Italiano ma z kim pograć w karty oraz pooglądać przy piwie mecz w telewizji, żona gruba, więc nie zdradzi, bo nikt jej nie zechce (no i gotuje perfetto), a co do Fiata Bravo... zawsze można sąsiadowi spuścić z koła powietrze lub lekko zarysować karoserię kluczem.
Tak!
Życie jest piękne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz