sobota, 3 kwietnia 2010

la lingua italiana - parte 3


Rzym odwzajemnił moje uczucia.

Mieszkałam w Roma, jadłam pizze i spaghetti, chodziłam do szkoły, by nauczyć się języka.
Po kilku dniach zrozumiałam, że nie będzie to takie proste, jak myślałam.

Zajęcia w szkole opierały się na rozmowie, ale niestety nie z rodowitym Italiano, tylko z taką samą ciemną (a nierzadko nawet ciemniejszą) masą językową jak ja.
Na moje nieszczęście do pary trafiała mi się często przemiła Francuzka, której, gdy mówiła po "włosku", nie rozumiałam ni w ząb. Jedyne co byłam w stanie rozszyfrować, to jej 'bonżorno" wypowiadane po wejściu do sali.
Dyskusja na temat przeczytanego artykułu o legalizacji miękkich narkotyków była totalną klapą...

Wtedy zamieniłam naukę z Charlotte, Gudrun i Yoshimitsu na rozmowy z Vincenzo - bezrobotnym aktorem, Marcello - sprzedawcą sigarette, Marco - właścicielem kawiarenki internetowej w dzielnicy żydowskiej i ... zaczęłam się uczyć mówić po włosku.
ZA DARMO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz