poniedziałek, 28 czerwca 2010

Ferrara


Pierwsze spotkanie z Ferrarą rozczarowało.
Co pamiętam? Upał, miliony cykad i długie czekanie na naszych CouchSurferów.
Zmęczone i spocone części ciała rozłożyliśmy na ławce w parku, w którym odbywał się regularny handel czymś, o czym dyskutowałam na kursie włoskiego z koleżanką Francuzką i co legalne na pewno nie jest (nawet we Włoszech).
Było gorąco, byliśmy potwornie zmęczeni po kilkunastogodzinnej jeździe Puntolotem (niewłoski Paolo zasypiał na siedząco) - jednym słowem było koszmarnie...
A potem... pojawił się Fabio i już było pięknie.
Odpoczynek, kawa, przejażdżka do centrum i zwiedzanie Ferrary. Castello Estense, Palazzo dei Diamanti, Casa Romei, Palazzo Schifanoia, ratusz, katedra - wszystko to trzeba zobaczyć na własne oczy. Najlepiej z kimś takim jak Fabio...
Czasem początki bywają trudne...

Drugie spotkanie z Ferrarą... oczarowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz