poniedziałek, 7 czerwca 2010

dolce far niente


Chciałabym móc nic nie robić. A raczej robić Nic jak Italiani. Przechadzać się bez pośpiechu ulicami, sączyć kawę w barach, siedzieć na ławkach w parku, obserwować mężczyzn w łososiowych koszulach, spodniach w kant i w wielkich na pół twarzy okularach przeciwsłonecznych, którzy włoskim zwyczajem, w popołudniowych godzinach, "uprawiają" tak zwany lans.
Robić Nic... Spotykać ludzi i rozmawiać, a raczej gadać, a gdy rozmówca odejdzie, przemieścić się w poszukiwaniu następnego ... Zjeść, wypić i znów rozpocząć konwersację. Rozmawiać o czymkolwiek... być pośród, być obok.
Nic nie robić... po prostu być.

2 komentarze: