piątek, 26 lutego 2010

il gelato


Najlepsze lody jadłam w Rzymie. I wcale nie przy fontannie di Trevi!
O miejsce, w którym robią najlepsze gelati, trzeba pytać mieszkańców miasta.
Nie idźcie tam, gdzie są wielkie kolejki - tam kupują tylko turyści, bo Włochów aktualnie w mieście nie ma. Gdy turyści przyjeżdzają, Włosi wyjeżdżają.
Zostają tylko ci, którzy muszą - tak zwani commessi, sprzedający panini, frutti i gelati, rzecz jasna.
Wystarczy zapytać: "Dove posso mangiare il gelato piu buono del mondo?".
Jakkolwiek źle to powiecie, z jakkolwiek strasznym akcentem - możecie być pewni, że Włoch, spośród waszego polsko-włosko-jakiegośtam bełkotu, wyłapie jedno słowo - GELATO.
Nie martwcie się, że nie zrozumiecie jego odpowiedzi... Nie przerażajcie się tym, że nawet nie będziecie w stanie zauważyć, kiedy kończy się jedno słowo w jego wypowiedzi, a zaczyna drugie...
Włoch zobaczy waszą minę, uśmiechnie się szeroko i paluchem pokaże jego ukochaną gelaterię lub, jeśli będzie ona oddalona od miejsca, w którym będziecie, złapie was pod rękę i, cały czas gadając po włosku, zaprowadzi. Na koniec wytłumaczy na migi, jakich smaków należy spróbować, po czym sam posili się pięcioma gałkami. Krzyknie:"Che bello!" a potem "ciao" i zniknie za drzwiami lodziarni...
Spróbujcie włoskich lodów... Nie ma nic lepszego na świecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz