poniedziałek, 22 listopada 2010
condizionale semplice
Niewłoski Paolo ma włoskie auto.
Nie, nie Ferrari ani Bugatti, bo gdyby takowe miał, to stać by go było na kupienie mi domu z kamienia na wzgórzu, niedaleko San Gimignano i białej Vespy z emblematem włoskiej flagi!
Wtedy sadziłabym pomidory i bazylię w ogródku, jeździłabym motorino na targ, żeby poplotkować z Irene i Maurizio, leżałabym w hamaku, czytała albo nie, rozmyślała albo nie... - w każdym razie mogłabym nic nie robić - tylko pachnieć i ładnie wyglądać.
Niewłoski Paolo wpadałby do casa w porze sjesty z rękami do łokci uwalonymi smarem (miałby swój warsztat, w którym naprawiałby skutery i motory) i od progu by krzyczał: Dove pomodori, dove basilico? Facciamo pizza!
I tak by nam dni mijały - ja bym tyła od pizzy i dolce far niente, on od pizzy i włoskiej birra.
Gdyby tak tryb przypuszczający zamienić na orzekający...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz