środa, 1 września 2010

"niente, non c`e problema"


Co różni Italiano od Polaka poza ciemną karnacją, predkością wypowiadanych słów na minutę i nadpobudliwością psycho-ruchową, czyli ręcznym ADHD (jak nazwałam na własny użytek tę iście włoską cechę)?

Włoch się niczym nie przejmuje. Nie martwi go, że zaspał do pracy, że zagadał się się z przyjacielem i nie zdążył na ostatni autobus, że powinien otworzyć firmę dwie godziny temu (w związku z tym koczowanie na schodkach wypożyczalni skuterów mamy już z niewłoskim Paolo opanowane do perfekcji!).
Jakoś to będzie, grunt się nie przejmować, stres to wróg Italiano.
Na właściciela wypożyczalni skuterów w Cefalu czekaliśmy i czekaaaaaliśmy. W tym czasie o drzwi obijali się inni potencjalni klienci, zdziwieni równie mocno jak my wywieszką w oknie, która informowała, że biuro czynne jest już od dobrej godziny. Po kolejnych minutach czekania pojawił się "szef", który omówił z nami szczegóły, umówił się na odbiór skutera, powiedział a domani, po czym... opuścił wypożyczalnię z nami. Zamknął ją na cztery spusty i pognał w siną dal...
Moja siostra skwitowała to jednym zdaniem: "Niedługo skończą jak Grecja". A ja sobie pomyślałam, że nawet gdybym miała skończyć jak Greczynka, to chciałabym posiadać tę włoską cechę i w końcu mieć, mówiąc kolokwialnie, wszystko w pompie. Wszystko, nie wszystkich - bo to też różni Italiano od Polaka. Niestety...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz