niedziela, 2 maja 2010
mamma mia
Vincenzo Fabbricatore w przeciwieństwie do większości Italiani ubiera się fatalnie.
Zobaczyłam go stojącego przed wejściem na dworzec Termini (miejsce naszego spotkania) jakieś pięć minut drogi wcześniej (nie wiem ile to jest metr czy kilometr, więc określam odległości za pomocą czasu).
W oczy rzucały się, a nawet po oczach biły, przeraźliwie żółte spodenki, żółte żółcią najgorszą z możliwych. Do tego żel na włosach, czarne adidasy i koszulka bez rękawów - cały Vincenzo.
Buon gusto to on zdecydowanie nie ma, ale jest kilka rzeczy, które świadczą o tym, że jest Italiano, i to Italiano vero.
Po pierwsze nie grzeszy wzrostem, jak prawie wszyscy Włosi, po drugie lubi blondynki, jak wszyscy Włosi, po trzecie ma mamma, jak każdy prawdziwy Włoch.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz