środa, 29 grudnia 2010
andare a fagiolo
Język włoski powstał po to, by mówić nim o jedzeniu, a Włosi powstali, by jeść i rozmawiać o tym, co jedzą, co jest buono, saporito, squisito.
Nawet jeśli zapatrywania polityczne, poglądy religijne czy filozoficzne Italiano nijak nie przystają do naszych, to i tak znajdziemy z nim wspólny język. Wystarczy, że się go zapyta o gnocchetti sardi lub trenette alla marinara... Natychmiast zaczyna się opowieść na temat wyższości kluseczek sardyńskich nad tymi z Wenecji Euganejskiej. Dostajemy przepis okraszony gestykulacją, wzdychaniem i mlaskaniem, a na koniec przenośnię nawiązującą do jedzenia andro a fagiolo (co w znaczeniu metaforycznym oznacza: Przypadnie Ci do gustu, dosłownie: andare - iść, fagiolo - fasola).
Dla Włocha cena to rzecz święta, więc trzeba uważać, by nie sprofanować przygotowanej przez niego wieczerzy, jak uczyniła to Magdalena podczas naszego pobytu w Neapolu. Do dzisiaj mam przed oczami twarz przerażonego Salvio, który ze ściśniętym sercem patrzył, jak ragazza z Polski bezcześci jego gnocchi, polewając je ketchupem (właściwie to je w nim utopiła).
ps. Polecam książkę Eleny Kostioukovitch pt.: "Sekrety kuchni włoskiej".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz