czwartek, 8 lipca 2010

mia Roma


Rzym jest najpiękniejszy wczesnym rankiem, gdy wszystko dokoła budzi się do życia (oprócz turystów, dzięki Bogu, którzy odsypiają eskapady po locali notturni).
Tylko bladym świtem można zobaczyć prawdziwe miasto, usłyszeć rzymskie odgłosy, doświadczyć bycia w Rzymie.

W dzielnicy żydowskiej o 6 rano Żyd zamiata schodki przed synagogą niedaleko Via del Tempio. Podnosi głowę na dźwięk moich kroków, uśmiecha się.
Kilkaset metrów dalej przed Ponte Fabrizio stara kobieta pcha pod górę wózek ze swoim życiem... powoli, krok za krokiem. Idę za nią, obie robimy postój pod pomnikiem na Isola Tiberina.
Na Trastevere niespotykana cisza...
Przez otwarte okno domu na Via dei Salumi widzę siwiejącego introligatora, który zdmuchuje kurz z wyciąganych z kartonu książek. Dotyka okładek, bada je delikatnie opuszkami palców, a następnie odkłada na stół. Za chwilę rozpocznie się operacja przywracająca je do życia...
Idę dalej... Czas wracać... a tak bardzo nie chcę wracać... Tak rzadko ma się okazję zobaczyć życie...

2 komentarze: