No i się zaczęło...
Pochody (prawie pierwszomajowe), prowadzanie się pod rękę ("od jednego baru do baru"), wysiadywanie na ławeczce vis a vis drzwi.
Le donne trójkami i parami paradowały przed naszym balkonem, na którym raczyliśmy się włoskim winkiem. Buona notte, uśmiechy i spojrzenia - te ukradkowe i te "oczywiste". Wieczorna passeggiata...
A ranki należały do sąsiada, który wiernie ze swoim pieskiem "czekał" na nas na ławce.
Wszyscy czekali, wszyscy wiedzieli. Sklep się "ożywiał", gdy tylko wchodziliśmy do niego.
Każdy zagadywał, chciał rozmawiać, zapoznać. Byliśmy na językach. A po kilku dniach, byliśmy ich.
Po rozmowie z przyjaciółką, która była z rodziną we Włoszech i "nie zachwyciła się", zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie nie idealizuję tej "mojej" Italii. Bo według Smoka... wcale nie najlepsza pizza i wcale nie najlepsze lody. Może i nie (z gustami się nie dyskutuje, chociaż dla mnie najlepsze!), ale ja nie dla lodów, pizzy, makaronów czy nawet krajobrazów jeżdżę/latam do Włoch.
Uwielbiam tam być właśnie dla tego jednego uczucia...
Uczucia, że jestem ich!
sobota, 21 września 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
kto mówi, że nie najlepsza pizza i lody, ten się nie zna i źle to świadczy o nim. Pewno to fani przesłodzonego Grycana i pizzy na grubym cieście, ot co.
OdpowiedzUsuńLudzie na całym świecie doceniają włoską pizzę i cudowne gelati, więc nie mogą się mylić.
Ale inan sprawa to jest to, o czym piszesz. Ja też tak czuję :)
O gustach się nie dyskutuje, więc nie dyskutuję! Ale swoje wiem...:) Pozdrawiam i życzę powodzenia podczas przeprowadzki. A presto! Kto wie... może kiedyś w tak zwanym realu!
Usuńliczę na to! ;)
UsuńSmoku musi zabrać głos :) gelato jest pyszne, pizza niestety mnie nie zachwyciła ale i tak uwielbiam Italiano:)heheheh
OdpowiedzUsuńNo oczywiście, że musi! Tylko ryby głosu nie mają (o Smokach nic mi nie wiadomo w tej kwestii:))!
UsuńA poza tym najwierniejszej czytelniczce przysługują szczególne względy.