poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Coraggio e sacrificio
Ostatnio nie mam szczęścia do włoskich filmów. Trafiam albo na dziwne romansidła, albo na pretendujące do rangi arcydzieł melodramaty. Jak się ma "Jestem miłością"Luca Guadagnino do kina Viscontiego, to ja naprawdę nie wiem?! Muzyka i zdjęcia piękne - i owszem. Ale co poza tym? Nie przekonuje mnie nawet Tilda Swinton w roli Emmy.
O "Il ritmo della vita" nawet nie wspomnę - polskie "Kochaj i tańcz", tylko w rzymskiej scenerii.
Dramma, po prostu dramma.
Na szczęście moją miłość do włoskiego kina wzniecił na nowo Gabriele Salvatores i jego adaptacja powieści Niccolo Ammaniti.
"Io non ho paura" to przepiękny film, którego akcja rozgrywa się w 1978 roku na południu Włoch. Mały Michele (świetny Giuseppe Bocchino) musi podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu - zawierzyć swemu sercu i odnaleźć w sobie niesamowitą odwagę. Michele dokonuje trudnego wyboru i traci swoje dzieciństwo.
Film mówi o przepaści między światem dziecka i dorosłego, o granicach, których nie powinno się przekraczać, i o tych, które pokonać trzeba, by pozostać, może już nie dzieckiem, ale przynajmniej człowiekiem.
Przepiękna muzyka, przepiękne zdjęcia i świetna gra aktorska.
Trochę rozczarowuje zakończenie, ale przecież kolejnego "Cinema Paradiso" nie znajdę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wow, fajnie, że polecasz jakieś nowe filmy, właśnie miałam pytać.
OdpowiedzUsuńchoć nam się bardzo podobało "Jestem miłością" ;)
Ale za prawdziwą perełkę ostatnich kilku lat uważamy "Mine vaganti", oczywiście ;>
Mam pytanie :) gdzie ogladasz te wszystkie filmy, na necie czy kupujesz czy jak? :)
OdpowiedzUsuńPoluję na filmy na allegro, pożyczam od kogo się da, czasem trafię na coś włoskiego na Zone Europa. No i net... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakże interesuję się Włochami. Polecam także "Salvatore, questa e la vita"; "Pane e tulipani"; "La finestra di fronte". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGrazie za sugestie. Udało się nam zdobyć dwa ostatnie, ale póki co muszą poczekać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń