środa, 26 stycznia 2011

l`andar per ombre


Bardzo brakuje mi słońca. Tęsknię za kieliszkiem wina smakowanym w cieniu dzwonnicy Świętego Marka, za l`andar per ombre, które celebrują mieszkańcy Wenecji. Uprawiają oni "szukanie cienia", czyli powolne przemieszczanie się od baru do baru w celu orzeźwienia się kieliszkiem zimnego vino bianco.
Italiani uwielbiają smak wina, grappy, limoncello. Smakują one najlepiej podczas przerwy w pracy, z dala od wrednego szefa lub gdy wychodzi się z domu, by nie słyszeć zrzędzenia teściowej (która oczywiście też jest wredna) i bombarduje biednego Italiano informacjami o kolejnym "cudownym" pomyśle rządu Berlusconiego.
Italiano mówi basta i robi sobie przerwę w barze, a do towarzyszenia mu w relaksie zaprasza przechodzących obok baru znajomych, którzy również mają teściowe i szefów.
Wtedy rozpoczyna się dolce far niente przy orzeźwiającym prosecco, a wszelkie problemy odpływają w niebyt. Un problema? Io non ho un problema! - powie Italiano po czterech kieliszkach trunku, klepiąc po plecach towarzysza, który ma za sobą dopiero jedną rundę i jeszcze nie dostąpił zaszczytu zejścia na poziom "niemartwienia się" dostępny przyjacielowi.

3 komentarze:

  1. to wspaniałe jak słowami oddajesz atmosferę Włoch!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety w tym roku nie uda mi się odwiedzić mojego Rzymu.
    Chociaż nigdy nic nie wiadomo...
    Ostatnio życie mnie zaskakuje, więc może i tym razem tak będzie.
    Dzięki za chęć czytania moich wypocin.
    Saluti.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście wybłagany od Paolo przepis na najlepszą pizzę zgubiłam:(
    Ale postaram się w tygodniu (jak tylko znajdę chwilę:)) umieścić coś na blogu - może przepis na spaghetti alla carbonara serwowane przez Vincenzo w pantaloni gialli.

    OdpowiedzUsuń