sobota, 8 czerwca 2019

Cilento

Kto mnie zna, wie, że do Italii wracam z powodu ludzi. Tropię, śledzę, czasem nawet do domów zaglądam, żeby zagadać, podpatrzeć, zdjęcie pstryknąć, poznać się. Szczególnie ukochałam dziadków w kaszkietach grających w karty na placach i staruszki siedzące przed domem i plotkujące o wszystkim i o niczym.
Więc gdy na jednej ze stron przeczytałam taki oto tekst: "Wspinam się stromymi schodami, znikam w ciemnych uliczkach, przechodzę przez urocze placyki, na których mężczyźni w czapkach z daszkiem grają w domino przed maleńkimi kafejkami, gapię się na klify opadające do morza...", to stwierdziłam, że miejsce wybrane trochę przez przypadek, na pewno będzie amore a prima vista.
Wybrzeże Cilento, ledwie dwie godziny jazdy od tętniącego życiem Neapolu...

Jeszcze tylko półtora miesiąca!

Na zdjęciu "moi dziadkowie" na Sycylii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz