czwartek, 24 sierpnia 2017

il matrimonio

Biorę ślub. Tak, tak drodzy moi - to nie żarty. Po różnych zawirowaniach chorobowych, smutnych zdarzeniach omawianych podczas jazdy samochodem, mój romantico Niewłoski zapytał, czy chciałabym wziąć ślub, gdybym była na łożu śmierci. Odparłam, że nie, że na łożu i owszem, ale nie śmierci, i że jeśli to oświadczyny, to zgadzam się, ale że ślub weźmiemy, jak siedemdziesiąt lat skończymy, bo to będzie znak, że warto było, że daliśmy radę, że byliśmy ze sobą, bo chcieliśmy - na przekór konwenansom i komentarzom  "zaściankowych głów", które twierdzą, że "za mąż nie wyszła, bo jej nie poprosił o to". No więc ślub będzie - za 32 lata. Serdecznie zapraszamy!
A co to wszystko ma do Włoch? Bo powie ktoś, że blog o Italii przecież...
No więc... informuję, że Wenecji nie będzie, ale za to podróż przedślubna będzie do Bergamo. Bilety już kupione. Lecimy! A na koniec link do piosenki Giusy, która towarzyszyła nam podczas naszej pierwszej podróży do Włoch. https://www.youtube.com/watch?v=d5CFNgqdy5I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz