Zabieganie, jesienno-zimowe przesilenie, zmęczenie.
Na półkach nowe książki - o mafii, konklawe.
Biblioteka się rozrasta, tylko dzień się kurczy. Czasu coraz mniej. Ale na przekór szarościom, depresjom, frustracjom planujemy znów "nasze" Włochy. W czwartek pierwsza lekcja włoskiego - wracam do nauki.
Vespa z każdym dniem nabiera kształtów.
Moje dziecko biega po domu, krzycząc: "Michela jestem, a tata Paolo".
Skrawki, migawki - w każdym dniu coś włoskiego.
Powoli nadciąga zima...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz