wtorek, 12 marca 2013

Perche scrivo?

Ten blog z założenia miał być o Włoszech, o tym co włoskie. O mnie nie miało być wcale, bo nie jestem typem ekshibicjonistki.

Ale się nie dało uciec od siebie, bo przecież ja i Włochy to jedno. Więc czasem przemycałam to i owo - że jakiś Niewłoski jest, że mała Niewłoska się pojawiła, że uczę, że gdzieś tam bywam i coś tam czytam.

A dzisiaj znów coś napiszę o sobie.

A więc... dawno, dawno temu... zachorowałam.

To był czas, gdy myślałam, że nic mnie już nie czeka, to był czas, gdy naprawdę fizycznie cierpiałam.

Po co to piszę? Bo dzisiaj rozmawiałam przez telefon z przyjaciółką o marzeniach.

Myślałam WTEDY, że nie mam po co marzyć.

A jednak... Dzięki chorobie stałam się silniejsza.

Dotknęłam Włoch, zamieszkałam przy Koloseum.

Piszę to też dlatego, że jest ktoś, kto chyba potrzebuje marzeń. Ktoś, kogo los doświadczył bardziej niż mnie.

Może pomożecie... Z góry dziękuję.
http://www.kaminski.pl/pl/podopieczni/katarzyna-ujazdowska.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz