Ten blog z założenia miał być o Włoszech, o tym co włoskie. O mnie nie miało być wcale, bo nie jestem typem ekshibicjonistki.
Ale się nie dało uciec od siebie, bo przecież ja i Włochy to jedno. Więc czasem przemycałam to i owo - że jakiś Niewłoski jest, że mała Niewłoska się pojawiła, że uczę, że gdzieś tam bywam i coś tam czytam.
A dzisiaj znów coś napiszę o sobie.
A więc... dawno, dawno temu... zachorowałam.
To był czas, gdy myślałam, że nic mnie już nie czeka, to był czas, gdy naprawdę fizycznie cierpiałam.
Po co to piszę? Bo dzisiaj rozmawiałam przez telefon z przyjaciółką o marzeniach.
Myślałam WTEDY, że nie mam po co marzyć.
A jednak... Dzięki chorobie stałam się silniejsza.
Dotknęłam Włoch, zamieszkałam przy Koloseum.
Piszę to też dlatego, że jest ktoś, kto chyba potrzebuje marzeń. Ktoś, kogo los doświadczył bardziej niż mnie.
Może pomożecie... Z góry dziękuję.
http://www.kaminski.pl/pl/podopieczni/katarzyna-ujazdowska.html
wtorek, 12 marca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz