piątek, 6 stycznia 2012

iniziative dell'assessore alla Felicità


Czy pisałam już, że kocham Włochy? Wspominałam, że Italiani są najsympatyczniejszymi ludźmi na świecie, którzy wywołują na mej twarzy il sorriso dolce? Mówiłam o radości, słońcu, rozmowie - tym wszystkim, co jest kwintesencją Italii, a co powoduje, że czuję się szczęśliwa, gdy tam jestem? Tak... oczywiście są to pytania retoryczne.
Peany głoszę, achy i ochy artykułuję, wzdycham, cmokam, zachwalam, hołdy składam. Bo warto, bo trzeba, bo inaczej nie można. I kolejny raz Włosi utwierdzili mnie w przekonaniu, że warto ich kochać bez granic, bezinteresownie, na zawsze. Konkretnie jeden Włoch - burmistrz Ceregnano, który powołał wydział rady miejskiej ds. szczęścia. Stwierdził bowiem, że w dobie kryzysu należy administracyjnie zapewnić obywatelowi szczęście.
"- Władze miasteczka, które powołały taki wydział, muszą nie tylko na drodze administracyjnej poprawiać sytuację mieszkańców, ale także występować z inicjatywami, które zapewnią im chwile szczęścia i odprężenia" - argumentował Ivan Dall'Ara. Tylko Italiani mogli wpaść na taki pomysł. Faktem jest, że cokolwiek by się działo, choćby się waliło i paliło Italiano znajdzie jakiś pozytyw, przecież non tutto il male viene per nuocere.


Informacja z ostatniej chwili - przyjaciółka donosi, że najszczęśliwszymi ludźmi na świecie są mieszkańcy Butanu. Tak podobno twierdzi Eric Weiner, autor "Geografii szczęścia". Ciekawe czy był we Włoszech?

2 komentarze:

  1. hehe dawno nie czytałam a książka się gdzieś zadziała więc nie wiem czy był we Włoszech:)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm, ciekawe czy Weiner był w Polsce...
    E vero - cudne
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń