Od 2000 roku w ostatni wtorek maja obchodzony jest Dzień Sąsiada – święto, które zostało powołane do życia z inicjatywy European Federation of Local Solidarity. Od 2007 roku w obchodach uczestniczy także kilka polskich miast, między innymi moje, czyli Poznań.
Szkoda tylko, że z posiadania sąsiada cieszymy się tylko raz do roku, a na co dzień przeklinamy przysłowiowego Kowalskiego, bo muzykę puszcza za głośno, bo niedopałki wyrzuca przez balkon na nasz przyblokowy ogródek, bo zagląda przez uchylone drzwi tarasu w najmniej odpowiednim momencie, bo depcze zasadzoną maciejkę, bo ma psa, co szczeka, bo… jest.
Nie doceniamy sąsiada, tak jak Italiano, który się cieszy, że vicino zagląda przez drzwi, bo można go wtedy "zdybać" i zaprosić na małe espresso lub coś mocniejszego, że Eros Ramazzotti dudni przez otwarte okno, bo można pójść i powiedzieć, żeby Fabrizio ściszył (najlepiej w porze obiadu) i przy okazji załapać się na domowe ravioli z ricottą i szpinakiem lub zimne prosecco i przy dźwiękach L'Ombra Del Gigante porozmawiać o piłce nożnej i nowej sąsiadce, która przypomina Sofię Loren.
Jak dobrze mieć sąsiada - myśli Italiano. I gdyby znał włoską wersję piosenek Alibabek, na pewno by zaśpiewał:
Jak dobrze mieć sąsiada,
Jak dobrze mieć sąsiada,
On wiosną się uśmiechnie,
Jesienią zagada...
Zgadza się, Włosi bardzo sobie cenią życie sąsiedzkie, dobrze znają sąsiedzkie słabości i mają do nich dużą tolerancję, chociaż na północy Włoch ci, którzy przenieśli się z południa Italii trzymają tylko ze sobą, bratają się wyłącznie z ziomkami.Taka moja obserwacja.Bożena
OdpowiedzUsuńTo fakt. Im dalej na południe, tym sąsiedzkie więzi mocniejsze. Na północy Włoch już tak nie jest.
OdpowiedzUsuńTak, szkoda, że u mnie trochę tego brakuje. 100 osób w bloku i nikt się nie zna. Za to jak jadę na wieś to co innego, wszyscy wiedzą, że już jestem zanim zdążę wyjąć klucze z torebki :)
OdpowiedzUsuń