piątek, 27 maja 2011

Vigneto in Toscana


Kto z nas nie marzył o winnicy w Toskanii, kieliszku wina Brunello smakowanym na tarasie z widokiem na pagórki, zakręty, słoneczniki? Choćby małym rozwalającym się domku, z okna którego można byłoby podziwiać winnice, pagórki i słoneczniki sąsiada...
Ile razy śniło mi się podwiązywanie pomidorów w Montalcino, leżenie w hamaku w cieniu drzew oliwnych, obserwowanie cykad i niewłoskiego Paolo przeklinającego po włosku przy zepsutym skuterze, ech...

Franco napisał, że sprzedaje dom i co ja na to? Dom nie w Toskanii, ale Abruzzo też piękny region przecież! I blisko parco nazionale i pomidory bym mogła sadzić, i hamak rozwiesić, bo drzew dużo. Wszystko pięknie... chęci dużo, marzeń dużo, tylko pieniędzy mało, za mało... nic. Ech...

Niewłoski Paolo znosi do domu książki o Włoszech, cobym się nie nudziła na zwolnieniu. Więc czytam o winnicy w Toskanii, o uprawie winorośli, rodzinie Mate, która kupiła klasztor i zaczęła produkować wino. Zębami zgrzytam, jak czytam. Sprawdzamy ceny starych domów we Włoszech i mówimy: może kiedyś. Może... Ech...

3 komentarze:

  1. Mnie też marzy się dom w Toskanii... Jest przepiękna zimą, więc nie wyobrażam jej sobie latem :)Wybiorę się tam latem i będę miała odpowiedź :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. My też planujemy pobyt w Toskanii w następnym roku. Więc może do spotkania gdzieś w Montalcino lub Sienie:) Saluti e a presto.

    OdpowiedzUsuń
  3. :) nigdy nie wiadomo :) Obie jesteśmy blondynkami, więc nie będzie trudno się rozpoznać :) My planujemy maraton toskański, więc zahaczymy na pewno wiele miast. Ale to na razie plany, plany...

    OdpowiedzUsuń