piątek, 18 marca 2011
Quanto? Questo non e importante!
Daleko mi do Vincenzo (o mamma Vincenzo nawet nie wspomnę)!
I nie mam na myśli dzielących nas kilometrów, łatwości parlare czy mojej karnacji (Che pelle palida! - te słowa wypowiedział Salvio podczas naszego pierwszego spotkania), lecz mój talent kulinarny.
Tak jak Italiani kocham włoskie jedzenie, włoskie smaki, włoskie wspólne mangiare. Brakuje mi tylko jednej rzeczy, która jest potrzebna, by to pyszne jedzenie przygotować - nie mam "kucharskiej wyobraźni", brak mi włoskiej fantazji.
Quanto, quanto, quanto? Kasia, questo non e importante!
Po co Ci wiedzieć, ile łyżek, ile szklanek, ile ząbków? Wszystko niszczysz, gotowanie to improwizacja, radość, zabawa - powiedział Vincenzo podczas przygotowywania spaghetti.
Nieważne ile - na oko, byle smakowało. Próbować, kosztować, palce oblizywać i tak sprawdzać, czy dobre.
Więc próbujcie i smakujcie. Potrzebne będą:
bagietka, 2 puszki pomidorów bez skórki, cukier, trochę soli, bazylia, kilka ząbków czosnku, oliwa, starty ser pecorino (według Vincenzo niekoniecznie ten rodzaj) i mozzarella.
Pomidory należy odsączyć i zmiksować z wszystkimi składnikami (wrzucanymi do miski oczywiście "na oko", przy nieustannym assaggiare i oblizywaniu łyżki, palców, brzegów naczynia) oprócz serów.
Posmarować otrzymaną pastą przekrojoną bagietkę, a następnie posypać otrzymane kawałki startym pecorino i mozzarellą.
A potem piec (znów na oko), aż ser się rozpuści, a bruschetty się zarumienią.
Buon apetit!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hmmm tego sposobu jeszcze nie znałam... nigdy nie miksowałam pomidorów z mozzarellą, a kroiłam w kosteczkę, a chleb podpiekałam przed nałożeniem składników :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi tylko ochoty! Mmm...
Zgadzam się z Vicenzo, do gotowania nie można się za bardzo spinac, bo nic sie nie uda. Gotownie jest sztuką i żeby potrawa smakowała najważniejsze jest serce, a nie zachowane proporcje. W przygotowywanej potrawie należy jedynie zachowac kręgosłup, a cała reszta to kreacja i improwizacja kucharza. A wiesz,że narobiłaś mi smaka na to proste i nieskomplikowane danie.Pozdrawiam.Bożena
OdpowiedzUsuńNiestety nie jestem mistrzynią patelni:(
OdpowiedzUsuńAle na szczęście mam niewłoskiego Paolo, który gotuje z iście włoską fantazją:)
Buon apetit e saluti!
Kaśko, "nieważne" pisze się razem.
OdpowiedzUsuń