Po chwili miała się pojawić! A nie pół roku na tym blogu, jak w jakimś Trójkącie Bermudzkim, w zakrzywieniu czasoprzestrzeni utknąć, nie mogąc dojść do naszego stolika,by "zaśpiewać" po włosku, nakarmić głodnych, spragnionych napoić, błogość wlać w serca Polacchi.Ech... Tkwiłaby ta mamma dalej w tej próżni, gdyby nie Perugia (ale o tym innym razem - dziś zero dygresji, słowo daję!- trzeba dać w końcu tej kobiecinie możliwość zapytania Che cosa volete mangiare?).