...pojawiła się ona - mamma.
Po chwili miała się pojawić! A nie pół roku na tym blogu, jak w jakimś Trójkącie Bermudzkim, w zakrzywieniu czasoprzestrzeni utknąć, nie mogąc dojść do naszego stolika,by "zaśpiewać" po włosku, nakarmić głodnych, spragnionych napoić, błogość wlać w serca Polacchi.
Ech... Tkwiłaby ta mamma dalej w tej próżni, gdyby nie Perugia (ale o tym innym razem - dziś zero dygresji, słowo daję!- trzeba dać w końcu tej kobiecinie możliwość zapytania Che cosa volete mangiare?).
czwartek, 26 lutego 2015
wtorek, 10 lutego 2015
ritorno
Z jesienno-zimowego odrętwienia mogło mnie wyrwać tylko jedno. Plan wakacyjny! Zaczęło się działanie. Niesamowite, jak działa na mnie świadomość, że MOŻE pojedziemy. Niewłoski z politowaniem patrzy na mnie i mówi: dziewczyno, pół roku zostało. A ja już... trasy, miejsca, zdjęcia, google street view. Mieszkanie, o którym myślę cały czas od wczorajszego poranka. Już tam jestem...
Lepiej napisz posty o zeszłych wakacjach - słyszę. Napiszę, napiszę. Prometto.
Wróciłam!
Lepiej napisz posty o zeszłych wakacjach - słyszę. Napiszę, napiszę. Prometto.
Wróciłam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)