Czas biegnie nieubłaganie. Zacierają się kontury szczytów, które zdobyliśmy, w niepamięci "giną" miasteczka, smaki ravioli i gnocchi już nie do przywołania...
Jedynie pamięć o ludziach wciąż żyje nieprzerwanie.
Uśmiech Elmirandy, która witała nas za ladą, jej śmiech, gdy słyszała, jak Michela woła do niej "ciao bella".
Szybki chód jej syna, który gdy tylko nas zobaczył wychodzących z domu, gnał do sklepu, by zamienić z nami kilka słów.
To ciepło w oczach, bezinteresowność, debaty nad zepsutymi wycieraczkami w naszym samochodzie (zjechała 1/4 miasteczka, by pożyczyć klucz i krzycząc oraz gestykulując, "pomóc" w naprawie).
Darmowe ciasteczka i czekoladki dla małej la bionda, którą Niewłoski nauczył kilku włoskich słów. To pamiętam, ich pamiętam... la gente.
Gdy opowiadam o Włoszech, to opowiadam o ludziach, bo przecież l'uomo è la misura di tutte le cose.
poniedziałek, 28 października 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)