poniedziałek, 25 lutego 2013

il compleanno

Wiele zawdzięczam Włochom.
Obudziły we mnie uśpione, przyczajone emocje i uczucia.
Sprawiły, że poczułam się piękną la bionda.
Otworzyły mnie na nowe znajomości - bez lęku, zawstydzenia, które towarzyszyło mi przez wiele lat.
Zaczarowały mnie, rozkochały w sobie.
Dzięki nim poznałam Vincenzo, Fabio, Franco i... Niewłoskiego.
Niewłoski pojawił się ze swoim włoskim fiatem i został na dłużej. A potem pojawiła się mała Niewłoska.

Nawet nie zastanawiam się, jak mogłoby się potoczyć wszystko, gdybym pewnego dnia nie postanowiła wyjechać do Rzymu...

Ale mało mi, wciąż mało. U mnie jak u Włochów - apetyt wzrasta w miarę jedzenia.
Wierzę, że to początek, a te włoskie pomidory są mi pisane. Ktoś mi kiedyś powiedział, że wystarczy wierzyć. Więc wierzę!

Takie podsumowanie z okazji spóźnionych urodzin bloga! Z lekkim poślizgiem, bo zima zaskoczyła nie tylko kierowców...
Mimo że zimno, mimo że śnieg - to pięknie jest!
Za te trzy lata grazie mille.


sobota, 2 lutego 2013

sono felice

Nie chcę zapeszać, więc nie napiszę. Ale coś w świat puścić muszę, bo inaczej nie wytrzymam! Więc powiem tylko, że dostałam wiadomość i że jeszcze bardziej (o ile to możliwe) kocham Włochów.
A wakacje prawdopodobnie w Pietranico...